Mieszkanie, należąca do samotnej Pani, było mieszkanką stylu a’la PRL z odrobiną współczesności. Ten pierwszy, jak my to mówimy nieco “babciowy” charakter mieszkania nadawały nieruchomości meblościanki w obydwu pokojach, staromodne koce, którymi dekorowane były sofy, plastikowe kwietniki, wzorzyste dywany. Dobrze więc, że klientka jeszcze przed podjęciem decyzji o sprzedaży domu i przeprowadzce, pokusiła się o wprowadzenie do niego odrobiny nowoczesności. Odświeżone zostały wtedy ściany, zakupione jasne, bardzo dobrze dopasowane zasłony. Nasza opinia była taka, że w sytuacji kiedy mieszkanie i tak ma być oferowane ze statusem “do remontu”, nie warto inwestować w wymianę mebli czy zrywanie płytek. Potencjalny nabywca będzie świadomy, że lokum nie jest “pierwszej młodości”. A wizytując mieszkanie po Home Stagingu i tak bardzo pozytywnie się zaskoczy, bo dostanie coś więcej niż się spodziewał.
Z tego powodu meblościanki i inne gabarytowe rzeczy zostały, a naszym zadaniem było odwrócić od nich uwagę. W pokoju pełniącym rolę sypialni została usunięta “wystawa” wazonów oraz całe mnóstwo bibelotów. Sama klientka była zaskoczona ile się tego uzbierało... Ponieważ nie było możliwości oraz czasu na dobór nowych obrazów i wiercenie dodatkowych dziur w ścianach, zmieniłyśmy ustawienie i kompozycję tych istniejących. Jeden obraz całkowicie niepasujący do reszty, powędrował na sąsiednią ścianę. Zrobiło się jakby “przejrzyściej” i bardziej symetrycznie. Zniknąć musiała też lampa z abażurem pamiętającym czasy Gierka... Zredukowałyśmy ilość wielkich kwiatów stojących na podłodze. Ku naszemu zaskoczeniu, spod starej narzuty w kratę wyłoniła się całkiem fajna, skórzana kanapa. Wymagała jedynie doboru kontrastowych poduszek, aby w pokoju nie było zbyt żółto.
Na koniec jeszcze musimy wspomnieć o naszej klientce, która mimo swojego wieku z wielkim zaangażowaniem przestawiała z nami meble, szukała pasujących dodatków i przenosiła niepotrzebne rzeczy. Jej energia i zapał przerosły nasze oczekiwania i przerosły naszą energię razem wziętą! Od takich pozytywnych ludzi powinniśmy czerpać naukę.
POKÓJ GOŚCINNY
W pokoju gościnnym miałyśmy do czynienia niemalże z lustrzanym odbiciem salonu. Różnice – meblościanka tutaj na wysoki połysk, a pod nieciekawym kocem niestety nie znalazłyśmy tak jak w poprzednim pokoju fajnej kanapy, ale równie nieciekawy tapczan. Postawiłyśmy zatem na wizualne odświeżenie miejsca do wypoczynku i okolicy. Narzuta, poduchy i przede wszystkim dywan, który aż krzyczał, aby go stamtąd zabrać. Z klientką świetnie nam się współpracowało, ale akurat tu pojawił się punkt sporny. Bo z dywanem Pani jest związana, chroni podłogę i wolałaby go zostawić. Musiały jednak wygrać względy estetyczne i fakt, że pierwsze co widzi klient chętny na mieszkanie w tym pokoju to stary, przytłaczający dywan. Wiemy, że na Śląsku się kurzy i pewnie na dywanie mniej widać niż na podłodze ale. wymiana nakrycia podłogi na jasny, mały chodnik była konieczna.
Tradycyjnie redukcja wazonów i kryształów z górnych partii mebli, świeże kwiaty i ciasteczka. Ciasteczka magiczne, bo znikające – zaraz po zrobieniu zdjęć wyparowały…:)
KUCHNIA
Kuchnia – bardzo ciasna, nieco zagracona, ale za to z wielkim oknem.
Kolejne zaskoczenie klientki: ile rzeczy można pomieścić na tak małej przestrzeni! Po usunięciu suszarki z naczyniami, starego radia i wymianie zniszczonych taboretów na nowe stołki kuchenne, pozostało nam nic innego, jak odpowiednio zaaranżować centralny punkt pomieszczenia czyli stół z oknem. Ponieważ pierwszą rzeczą, którą widać już z korytarza jest właśnie okno – nie mogłyśmy pozostawić wiszącej tam, nieciekawej firanki. W dodatku zbyt gęstej i o nieodpowiedniej długości w stosunku do blatu i parapetu. Całkiem niewinne z pozoru tzw. zasłony-”makarony” czy też jak mawiają inni – “sznurki”, okazały się strzałem w dziesiątkę. W innej kuchni mogłyby zginąć. A tutaj – robią wielką różnice i dodają elegancji. Na koniec dekoracja stołu, parapetu i pobliskiego blatu. Tutaj sporę rolę odegrały dodatki w kolorach owoców; czerwień, żółty i pomarańczowy.
Czary mary i zamiast smutnej “klitki” – wesoła kuchnia.
ŁAZIENKA
Tradycyjnie łazienka przytłaczała ogromną ilością detergentów i kosmetyków. Na podłodze mop, miska, wiadro, na wieszakach ubrania i ręczniki. W tak małym pomieszczeniu trudno było się poruszać. Po pierwsze wszystkie rzeczy zostały schowane do szafki. Ponieważ na płytkach widniał delikatny grafitowy wzorek, dodatki postanowiłyśmy utrzymać w kolorach szaro-białych. Został zakupiony dozownik na mydło, ręczniki, sztuczny kwiatek z osłonką, a popielaty dywanik miał nieco przesłonić niezbyt ciekawą podłogę. Właścicielka nie dowierzała, że ma tak ładną łazienkę!